Osoby zdrowe w ocenie osób uzależnionych posługują się swoimi własnymi doświadczeniami w hamowaniu zachowań szkodliwych. Bardzo często uważają osoby uzależnione za słabe, złośliwe, okrutne, złe czy nawet grzeszne. Nie mogą zrozumieć dlaczego osoby uzależnione krzywdzą same siebie i innych. Wydaje im się, że wystarczyłoby tylko podjęcie decyzji o zaprzestaniu picia, brania czy grania a wszystko wróci do normy. Często w takiej sytuacji żony mówią swoim mężom „Jeżeli kochałbyś mnie i nasze dzieci to przestałbyś pić”. Niestety nie jest to możliwe. Zrozumienie tego z czym tak naprawdę boryka się osoba uzależniona wymaga minimum wiedzy z zakresu budowy i biochemii mózgu. O ile jeszcze większość osób wie, że w mózgu znajdują się struktury odpowiedzialne za przeżywanie przyjemności, to reszta wiedzy jest na ogół pomijana. Gdyby to tylko ten ośrodek brał udział w uzależnieniu to alkoholicy z wieloletnim stażem, za każdym razem pijąc przeżywali by tylko przyjemność, niestety prawda jest inna. Po wielu latach picia (po fazie towarzyskiej, w której faktycznie picie jest przyjemne) alkoholicy doświadczają co najwyżej krótkotrwałego poczucia ulgi w cierpieniu psychicznym, a często nawet tego nie. Ciągi picia stają się pasmem koszmarów dopełnianych zespołem objawów abstynencyjnych w przerwach. W tych okresach dominującymi emocjami przeżywanymi przez osoby uzależnione są lęk, poczucie winy, poczucie wstydu, często również za sprawą działania mechanizmów uzależnienia poczucie krzywdy i urazy. Im silniejsze są te uczucia tym bardziej osoba uzależniona chce chociaż na chwilę wyzwolić się od nich sięgając ponownie po alkohol, narkotyki, grę, seks, zakupy, pracę aby poczuć ulgę. W uproszczeniu wszystkie osoby uzależnione, bez względu na to od czego są uzależnione, można by było nazwać ulgoholikami. Ten tryb funkcjonowania psychicznego osób uzależnionych skutkuje wysokim odsetkiem prób samobójczych. Powstaje pytanie dlaczego osoby uzależnione w odniesieniu do swojej choroby wykazują tak nieracjonalną i niezrozumiałą postawę, choć w innych akceptach życia potrafią być racjonalne i konsekwentne ? Odpowiedzią na to pytanie jest właśnie sposób funkcjonowania naszego mózgu. Kiedy próbujemy wyobrazić sobie nasz mózg to zazwyczaj wyobrażamy go sobie jako pomarszczony orzeszek. To wyobrażenie ma uzasadnienie w potocznej wiedzy, która zakłada że największą część naszego mózgu stanowi kora mózgowa, która właśnie przypomina swoim wyglądem pomarszczony orzeszek. Kora jednak jest tylko jedną z trzech części mózgu człowieka. Pod korą znajduje się układ limbiczny a jeszcze pod nim pień mózgu. Te trzy elementy stanowią w całości mózg człowieka. Te trzy piętra mózgu są w ciągłej komunikacji ze sobą. Szlakami komunikacyjnymi, które będą nas interesować w uzależnieniu są szlaki dopaminergiczne mezolimbiczne i mezokortykalne, czyli te które komunikują wzajemnie ze sobą limbikę mózgu i jego korę. To za pomocą neuroprzekaźnika jakim jest dopamina są przenoszone pragnienia przeżycia przyjemności do kory z obszarów limbicznych. Jeżeli ktoś w długotrwałym okresie rozwoju uzależnienia moduluje ten układ i wpływa na niego zewnętrznie za pomocą środków psychoaktywnych bądź zachowania to następuje trwałe uszkodzenie tych szlaków polegające na trwałym braku równowagi biochemicznej w szlakach dopaminergicznych. To ten element powoduje nieuleczalność uzależnienia. Pozostaje tylko nauka życia z tą chorobą w taki sposób aby pozostawała ona w remisji, czyli w uśpieniu. To jest bardzo trudna i wymagająca nauka, której podstawy można opanować w trakcie procesu terapeutycznego, a potem kontynuować wszelkie zalecenia i czerpać wsparcie od innych osób trzeźwiejących w codziennym życiu zdrowiejąc. Podsumowując uzależnienie nie jest słabością, wadą, grzechem, jest chorobą polegającą na trwałym uszkodzeniem funkcji komunikacji wewnętrznej mózgu.